Rośnie liczba firm oferujących daleko idącą indywidualizację produktów, dzięki czemu każdy z nas może kupić coś z pozoru unikatowego, choć tak naprawdę produkowanego masowo – mówi David Sprott, profesor marketingu z Washington State University. Handlowcy skutecznie wykorzystują narcystyczne tendencje swoich klientów, a tych przybywa. W ciągu niecałych trzydziestu lat (od 1979 do 2006 roku) liczba osób o wysokim poziomie cech narcystycznych wzrosła o 30 proc – wyjaśnia.
David Sprott, swoje badania dotyczące tego aspektu skoncentrował na przemyśle samochodowym. Wybrał tę gałąź handlu, bowiem jego zdaniem ona idealnie nadaje się do stworzenia rzekomo unikalnego, spersonalizowanego pod konkretne gusta produktu (wybieramy przecież markę, model, kolor, wersję oraz przebogate wyposażenie auta). Profesor Sprott i jego współpracownicy przeprowadzili kilka eksperymentów pokazujących jak odwoływanie się do narcyzmu klientów wpływa na sprzedaż. Potwierdziły one, że osoby osiągające wyższe wyniki na skali narcyzmu chętniej sięgają po niestandardowe, spersonalizowane auta.
Bardziej niepokojące są jednak badania pokazujące, że sprzedawcy mogą używać technik wprowadzających w stan chwilowego narcyzmu. Na przykład badanym Sprotta pokazywano reklamę nowego modelu auta z podpisem, który odnosił się do potrzeby bycia podziwianym („Wzbudzasz zachwyt. Jak nowe Audi A6”). Okazało się, że nie tylko osoby o cechach narcystycznych ale i te, które udało się chwilowo wprowadzić w nastrój samozachwytu nad sobą, chętniej sięgały po spersonalizowane (i oczywiście droższe) produkty.
Warto znać marketingowe chwyty, by umieć się przed nimi bronić i zwiększyć swoje szanse na świadomy zakup.
Źródło: charaktery.eu