Korzystając z wyszukiwarki, czujemy się mądrzejsi, ale… sami się oszukujemy! W rzeczywistości powszechna dostępność wiedzy powoduje, że przestajemy ją przyswajać.
Kiedy nie wiesz, ile jest 12 razy 7, co to są perowskity albo jak ugotować szparagi, wystarczy, że otworzysz okienko wyszukiwarki, wpiszesz pytanie… i voilà! Po chwili otrzymujesz precyzyjne odpowiedzi bez potrzeby wytężania pamięci, żmudnych obliczeń czy dzwonienia do przyjaciela. Google i inne podobne do niego internetowe mechanizmy sprawiają, że praktycznie każda wiedza, nawet najbardziej specjalistyczna, dostępna jest w mgnieniu oka.
Nic więc dziwnego, że dzięki przeszukiwaniu sieci czujemy się mądrzejsi, niż jesteśmy w rzeczywistości. Co więcej, złudzenie wszechwiedzy pojawia się nawet wtedy, kiedy wyszukiwanie nie daje pozytywnych rezultatów – dowodzą eksperymenty przeprowadzone przez badaczy z Yale University.
W serii dziewięciu eksperymentów, w których w sumie wzięło ponad tysiąc osób, uczeni z Yale sprawdzali, w jaki sposób dostęp do wyszukiwarek wpływa na samoocenę wiedzy uczestników. W jednym z eksperymentów grupa „internetowa” miała w sieci znaleźć odpowiedź na jedno z czterech pytań, np. „Jak działa zamek błyskawiczny?”, i podać link z najlepszą ich zadaniem odpowiedzią. Grupa kontrolna (bez szukania w internecie) otrzymała wyjaśnienie tych samych zagadek pochodzące ze strony najczęściej wskazywanej przez „internetowców”. Następnie wszyscy uczestnicy eksperymentu mieli ocenić swoją zdolność odpowiedzi na pytania niezwiązane z poprzednimi tematami, np. „Dlaczego pochmurne noce są cieplejsze?”. Okazało się, że osoby, które używały wyszukiwarek, w każdym z przypadków oceniały się jako lepiej poinformowane i wiedzące więcej niż osoby, które z internetem nie miały do czynienia.
Co ciekawe, w innym eksperymencie przedstawiciele grupy „internetowej” czuli się bardziej pewnie nawet wtedy, gdy posługując się wyszukiwarką nie potrafili znaleźć w sieci odpowiedzi na zadane przez badaczy bardzo trudne pytania. “Wpływ »pozostawania w trybie wyszukiwania« na funkcje poznawcze jest więc tak potężny, że ludzie czują się mądrzejsi, nawet gdy ich wyszukiwanie nic nie daje” – mówi współautor badań prof. Frank Keil z Yale University. Co więcej, są przekonani, że używanie Google’a powoduje, iż mają więcej wiedzy w głowach. W kolejnym badaniu grupa „internetowa”, której pokazywano zdjęcia różnych mózgów pochodzące z rezonansu magnetycznego, jako swoje wybierała te, gdzie było wyraźnie widać większą aktywność. Ci ludzie byli więc przekonani, że ich umysły działają sprawniej.
Dlaczego używanie Google’a daje nam poczucie intelektualnej supermocy? Zespół z Yale twierdzi, że ludzie traktują go jako odmianę tzw. pamięci transakcyjnej. Termin ten został ukuty w 1987 roku przez amerykańskiego psychologa prof. Daniela M. Wegnera, który badał kwestię „umysłu grupowego”, sposobu przechowywania informacji przez określoną grupę jednostek. Pamięć transakcyjna polega na rozproszeniu wiedzy eksperckiej na różne tematy wśród członków danej społeczności. W ten sposób jeden z nich wie, gdzie znaleźć pożywienie, drugi, jak je przyrządzić, a trzeci, z jakim winem podać. Brzmi znajomo? Tak właśnie działają rodziny i paczki przyjaciół. Podstawowe pytania, jakie zadaje sobie jednostka funkcjonująca w takiej grupie, brzmią: „Co wiem?”, „Co wie ktoś inny?”. Systemy pamięci transakcyjnej znakomicie funkcjonują również w zespołach współpracujących ze sobą w firmie, a nawet w małżeństwie, umożliwiając efektywne dzielenie się obowiązkami domowymi.
Internet działa jednak inaczej niż tradycyjne sieci pamięci transakcyjnej. Po pierwsze nie wymaga od człowieka, by cokolwiek pamiętał czy dysponował określoną częścią wiedzy eksperckiej tak potrzebną do funkcjonowania grupy. Nie będzie też zadawał żadnych pytań związanych z jakimkolwiek obszarem informacji, bo sam zawiera wszystkie możliwe odpowiedzi. Użytkownik wyszukiwarki czuje się więc zwolniony z odpowiedzialności za to, by cokolwiek wiedzieć. Potwierdzają to badania zespołu dr Betsy Sparrow z Columbia University, z których wynika, że ludzie najczęściej po prostu zapominają informacje, które bez trudu mogą znaleźć w internecie. I zazwyczaj lepiej pamiętają miejsce, gdzie są owe dane, niż same dane. Po drugie skoro dzięki Google’owi można znaleźć tyle informacji, po co pytać innych, czyli współpracować z ludźmi. Oderwanie się od rzeczywistości może jednak doprowadzić do zerwania więzi społecznych i osamotnienia jednostki. Największym jednak zagrożeniem związanym z użytkowaniem wyszukiwarek, na które zwracali uwagę badacze z Yale, jest zacieranie się granicy między tym, co rzeczywiście znajduje się w głowie internauty, a tym, co jest w sieci.
źródło: www.focus.pl